Najnowsze wpisy


mar 09 2007 Powtórka z rozrywki... hmm...
Komentarze: 3

Wytrzymałam może tydzień. Bez NIEGO. Starałam się żyć normalnie. Z mężem. Starałam się żeby było miło. Udawałam. Nocami płakałam w poduszkę. Płakałam kiedy dzwonił, płakałam kiedy pisał, płakałam kiedy przyjeżdżał pod pracę. W końcu nie wytrzymałam. Znów jesteśmy razem. Znów wyjeżdżamy, znów patrzę w te jego oczy kiedy zasypia. Znów czuje się SZCZĘŚLIWA...

________________________________________________

Coraz częściej myślę o rozstaniu z mężem. Coraz częściej pozwalam JEMU zobaczyć małego. Pobujać go na hustawce. Pogadać. Coraz częściej wyobrażam sobie jak to by było. Być z małym i z NIM. Być szczęśliwa. Na co dzień. Nie tylko w weekendy.

malarybeczka : :
lut 10 2007 Rozstanie z kochankiem
Komentarze: 1

Ostatnie dwa tygodnie były koszmarem. Dla mnie, dla NIEGO, dla nas. Nie mogłam znieść wiecznych pretensji. żalu, wybuchów zazdrości, łez. Coś pękło. ON zaczął naciskać. Nie mógł zrozumieć, że nie wyjedziemy na weekend. Nie mógł zrozumieć, że mąż pracuje, że nie mam z kim zostawić małego. Chciał zabrać go ze sobą. Byle tylko wyjechać, byle tylko być razem chociaż przez chwilę.Bo ON chce. Bo ON też może być ojcem. Bo ON też może być mężem. Teraz, zaraz, bez zastanowienia. Rozwód, podział majątku, wytłumaczenie dziecku co się dzieje to dla niego pestka. "Mały się do mnie przezwyczai i będzie si". Sama nie wierzyłam w to, co słyszały moje uszy. Nie spodziewałam sie takiego obrotu spraw. Przestraszyłam się. Powiedziałam, że potrzebuję czasu żeby przekonać się czy miłość wygra z rozsądkiekiem. I wybiegłam, jak gówniara.Krzyczał coś za mną. Że osobno nigdy nie będziemy szczęśliwi.Uciekłam. Do domu. Do męża. A tam... Sielanka. nic, że udawana z mojej strony. Mój mąż działa na zasadzie: Ty jesteś fajna dla mnie ja jestem fajny dla Ciebie. Ale widać, że naprawdę się stara. Wstyd się przyznać, ale sprzedałam mu najbardziej banalne kłamstwo jakie mogłam wymyśleć. Że miałam chwile zwątpienia w moją miłość do niego. Ale że zrozumiałam ile dla mnie znaczy. Boże. Ale jestem fałszywa. Teraz jesteśmy "szczęśliwą rodziną". Chodzimy na spacery, jeździmy na eleganckie kolacyjki i wspólne zakupy. Spędzamy wieczory przy lampce wina. Dostaję śniadanie do łóżka. Mąż nigdy nie zapytał czy kogoś miałam. Może poprostu nie chce tego wiedzieć. A ja? Zaciskam zęby. Chce mi się wyć. Nie wiem ile tak wytrzymam....

_________________________________________

Dziś zadzwonił. ON. Że rozumie, że poczeka, że da mi trochę czasu. Że sama się przekonam. Że nie da się żyć w kłamstwie.

malarybeczka : :
sty 31 2007 O kochanku znów...
Komentarze: 1

Wziełam dzień wolny w pracy. Opieka nad dzieckiem to się nazywa. A w praktyce opieka nad sobą. Kupiłam nowy dywan do sypialni, firanki do kuchni i trzecią kurtkę dla małego. Przejechałam 70 km autostradą tak sobie. Bo lubię. Zjadłam największego ptysia w życiu. I co? Pomogło? NIE. Jest nawet gorzej. Wciąż żyję minionym weekendem. Żałosne.

malarybeczka : :
sty 25 2007 KOCHANEK
Komentarze: 2

Zdecydowałam, spróbuję odejść. Może nie tak od razu, nie tak gwałtownie, nie tak boleśnie. Zaczęłam od ograniczenia spotkań. A jednak wyjechaliśmy w piątek za miasto. Na jedną noc. Wogóle nie spałam. Upajałam się NIM. A gdy zasypiał wpatrywałam się w jego zamknięte powieki i próbowałam utrwalić w pamięci ten obraz. Jak w piosence Łez, "...uczę się Ciebie na pamięć". Myślałam tylko o tym by zatrzymać czas, by ta noc nigdy się nie skończyła...

W sobotę wróciłam do domu. Mąż szczęśliwy że spędzi z żoną weekend, mały szczęśliwy że pójdę z nimi do dziadków, dawno tam nie byłam. Tylko ja nieszczęśliwa. Wstyd się przyznać aż. Poprostu nie potrafię normalnie funkcjonować. Wciąż o NIM myślę. Zagłuszam to jak mogę. Wciąż tłumaczę sobie, że rodzina jest najważniejsza. Że mamy z mężem plany, że powoli dochodzimy do wszystkich naszych młodzieńczych marzeń. Mamy upragnionego syna. Mamy nasz dom. Taaa... Jeszcze 8 miesięcy temu w piątkowy wieczór siedziałam w fotelu w salonie i odpoczywając po tygodniu pracy marzyłam sobie o ... jedwabnych firankach. Teraz firanki mam gdzieś. Wogóle przestałam marzyć. Boję się marzyć o NIM. Nigdy nie będzie NAS. Jest jedno za i tysiące przeciw. Dlatego już nie dzwonię pierwsza. Ale gdy usłyszę jego głos w słuchawce łzy ciekną mi ciurkiem. Czuję ten przeszywający ból, tę ogromną tęsknotę, to uczucie, którego nigdy wcześniej nie doznałam. I nawet jak mnie mocno zdenerwuje, swą zazdrością, swym lekkim podejściem do życia, swoimi pretensjami, że mąż ważniejszy, że nie ON, nawet gdy w głowie jest tylko jedna myśl: skończ to, to i tak NIE POTRAFIĘ. Patrzę na mojego synka. Przecież to on jest moją największą miłość. Wciąż próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego to nie wystarczy. Przecież kocham go najbardziej na świecie. Przecież dla niego zrobiłabym wszystko. Przecież nie mam wątpliwości, że rozbijając naszą rodzinę wyrządziłabym mu ogromną krzywdę. A jednak to nie wystarcza. Nie wystarcza by raz na zawsze powiedzieć koniec. By raz na zawsze zapomnieć. By zająć sie rodziną, domem. By znów zacząć marzyć o jedwabnych firankach...

malarybeczka : :
sty 15 2007 Weekend z kochankiem, reszta tygodnia z mężem...
Komentarze: 3

Znów ten sam schemat. Znów to samo. Znów a przecież miało już tak nie być...Znów "służbowy" wyjazd, pa kochanie pa syneczku mama wróci pojutrze rano. Znów namiętne noce, znów rozkosz bez granic, znów to uczucie niesamowitego szczęścia, ba! wzruszenia, gdy obudzona w środku nocy widze jego oczy, czuje oddech na mojej szyi... A potem to milczenie, gdy droga powrotna staje się nieznośnie krótka, gdy czas wrócic do "normalnego" świata. Te wyrzuty sumienia, że dziecko, że spędziło nie pierwszą i nie ostatnią sobotę bez mamy, że mąż, że naiwny, że wierzy, albo tylko udaje i tłumi złość że znów. Znów to samo. Nie mam już siły... Nie mam siły by to skończyć

malarybeczka : :