sty 25 2007

KOCHANEK


Komentarze: 2

Zdecydowałam, spróbuję odejść. Może nie tak od razu, nie tak gwałtownie, nie tak boleśnie. Zaczęłam od ograniczenia spotkań. A jednak wyjechaliśmy w piątek za miasto. Na jedną noc. Wogóle nie spałam. Upajałam się NIM. A gdy zasypiał wpatrywałam się w jego zamknięte powieki i próbowałam utrwalić w pamięci ten obraz. Jak w piosence Łez, "...uczę się Ciebie na pamięć". Myślałam tylko o tym by zatrzymać czas, by ta noc nigdy się nie skończyła...

W sobotę wróciłam do domu. Mąż szczęśliwy że spędzi z żoną weekend, mały szczęśliwy że pójdę z nimi do dziadków, dawno tam nie byłam. Tylko ja nieszczęśliwa. Wstyd się przyznać aż. Poprostu nie potrafię normalnie funkcjonować. Wciąż o NIM myślę. Zagłuszam to jak mogę. Wciąż tłumaczę sobie, że rodzina jest najważniejsza. Że mamy z mężem plany, że powoli dochodzimy do wszystkich naszych młodzieńczych marzeń. Mamy upragnionego syna. Mamy nasz dom. Taaa... Jeszcze 8 miesięcy temu w piątkowy wieczór siedziałam w fotelu w salonie i odpoczywając po tygodniu pracy marzyłam sobie o ... jedwabnych firankach. Teraz firanki mam gdzieś. Wogóle przestałam marzyć. Boję się marzyć o NIM. Nigdy nie będzie NAS. Jest jedno za i tysiące przeciw. Dlatego już nie dzwonię pierwsza. Ale gdy usłyszę jego głos w słuchawce łzy ciekną mi ciurkiem. Czuję ten przeszywający ból, tę ogromną tęsknotę, to uczucie, którego nigdy wcześniej nie doznałam. I nawet jak mnie mocno zdenerwuje, swą zazdrością, swym lekkim podejściem do życia, swoimi pretensjami, że mąż ważniejszy, że nie ON, nawet gdy w głowie jest tylko jedna myśl: skończ to, to i tak NIE POTRAFIĘ. Patrzę na mojego synka. Przecież to on jest moją największą miłość. Wciąż próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego to nie wystarczy. Przecież kocham go najbardziej na świecie. Przecież dla niego zrobiłabym wszystko. Przecież nie mam wątpliwości, że rozbijając naszą rodzinę wyrządziłabym mu ogromną krzywdę. A jednak to nie wystarcza. Nie wystarcza by raz na zawsze powiedzieć koniec. By raz na zawsze zapomnieć. By zająć sie rodziną, domem. By znów zacząć marzyć o jedwabnych firankach...

malarybeczka : :
olunja
26 stycznia 2007, 18:10
Słuchaj głosu serca..... i nie okłamuj męża,,,,;/
KiziaM
25 stycznia 2007, 19:16
Ehh zazdrosny o męża? że mąz wazniejszy niż ON no prosze cie!!! gdzie z tym ryjem w te waskie drzwi?.. a zapytałaś siebie samej czy kochasz jeszcze męża? tak naprawde.. ze chcesz z nim spedzic reszte zycia?

Dodaj komentarz