Archiwum luty 2007


lut 10 2007 Rozstanie z kochankiem
Komentarze: 1

Ostatnie dwa tygodnie były koszmarem. Dla mnie, dla NIEGO, dla nas. Nie mogłam znieść wiecznych pretensji. żalu, wybuchów zazdrości, łez. Coś pękło. ON zaczął naciskać. Nie mógł zrozumieć, że nie wyjedziemy na weekend. Nie mógł zrozumieć, że mąż pracuje, że nie mam z kim zostawić małego. Chciał zabrać go ze sobą. Byle tylko wyjechać, byle tylko być razem chociaż przez chwilę.Bo ON chce. Bo ON też może być ojcem. Bo ON też może być mężem. Teraz, zaraz, bez zastanowienia. Rozwód, podział majątku, wytłumaczenie dziecku co się dzieje to dla niego pestka. "Mały się do mnie przezwyczai i będzie si". Sama nie wierzyłam w to, co słyszały moje uszy. Nie spodziewałam sie takiego obrotu spraw. Przestraszyłam się. Powiedziałam, że potrzebuję czasu żeby przekonać się czy miłość wygra z rozsądkiekiem. I wybiegłam, jak gówniara.Krzyczał coś za mną. Że osobno nigdy nie będziemy szczęśliwi.Uciekłam. Do domu. Do męża. A tam... Sielanka. nic, że udawana z mojej strony. Mój mąż działa na zasadzie: Ty jesteś fajna dla mnie ja jestem fajny dla Ciebie. Ale widać, że naprawdę się stara. Wstyd się przyznać, ale sprzedałam mu najbardziej banalne kłamstwo jakie mogłam wymyśleć. Że miałam chwile zwątpienia w moją miłość do niego. Ale że zrozumiałam ile dla mnie znaczy. Boże. Ale jestem fałszywa. Teraz jesteśmy "szczęśliwą rodziną". Chodzimy na spacery, jeździmy na eleganckie kolacyjki i wspólne zakupy. Spędzamy wieczory przy lampce wina. Dostaję śniadanie do łóżka. Mąż nigdy nie zapytał czy kogoś miałam. Może poprostu nie chce tego wiedzieć. A ja? Zaciskam zęby. Chce mi się wyć. Nie wiem ile tak wytrzymam....

_________________________________________

Dziś zadzwonił. ON. Że rozumie, że poczeka, że da mi trochę czasu. Że sama się przekonam. Że nie da się żyć w kłamstwie.

malarybeczka : :